Słusznie świętujemy śmierć Świętych Młodzianków, ponieważ była święta. Kiedy wydarzenia zbliżają nas do Chrystusa, kiedy cierpimy dla Chrystusa, to z pewnością niewysłowiony przywilej – niezależnie od cierpienia, nawet jeśli w danej chwili nie jesteśmy świadomi, że cierpimy dla Niego. Małe dzieci, które Jezus brał w ramiona, także nie mogły pojmowały w owej chwili, jakiej wielkiej łaskawości były przedmiotem, ale czy błogosławieństwo Pana nie było prawdziwym przywilejem? Podobnie tutaj, rzeź dzieci z Betlejem jest dla nich sakramentem. Było to świadectwo miłości Syna Bożego wobec tych, którzy doświadczyli tego cierpienia. Wszyscy, którzy się do Niego zbliżyli, cierpieli mniej lub więcej – choćby z powodu samego kontaktu. Jakby emanowała z Niego tajemnicza siła, która oczyszcza i uświęca dusze w trudach tego świata. Tak było w przypadku Świętych Młodzianków.
Naprawdę, sama obecność Jezusa jest jak sakrament: wszystkie Jego uczynki, spojrzenia i słowa przekazują łaskę tym, którzy je przyjmują – i o ileż bardziej Jego uczniom. Od początków Kościoła zatem takie męczeństwo było uważane za formę chrztu, prawdziwy chrzest krwi, który posiada taką samą skuteczność sakramentalną co woda, która odnawia. Mamy zatem uważać te dzieci za męczenników i korzystać ze świadectwa.
Live a Reply